sobota, 8 kwietnia 2017

Recenzje #5: Żyrafometr

Z Żyrafometrem spotkałam się po raz pierwszy podczas jednego z wieczorów planszówkowych, organizowanych w Krakowie przez Pad czy Pionek. Gra jest przeznaczona dla 1-8 osób, wydawało się więc, że może się sprawdzić jako lekki tytuł na wieczorne spotkanie w towarzystwie znajomych. Faktycznie, była niewymagająca i przyjemnie się przy niej siedziało, ale to nie do końca zasługa gry…;)



Jak grać?
Zasady są banalnie proste. Na stole układa się karty z pytaniami, żółte kryształki oznaczające punkty oraz dwie plansze: jedną służącą do umieszczania pytań w ponumerowanych miejscach oraz drugą, na której gracze będą oznaczać swoje odpowiedzi. Każdy z nich dobiera żetony w wybranym kolorze. Na jednej ich stronie widnieje rysunek żyrafy, a na drugiej – cyfra od 1 do 6. Podczas tury na planszy z numerami umieszcza się sześć kart pytań. Wszystkie dotyczą jakiejś liczby, na przykład „Ile razy w ciągu doby mruga człowiek” albo „Ile miliardów lat ma Wszechświat?”. Chodzi o to, by oszacować, która odpowiedź będzie miała najmniejszą wartość liczbową, a która najwyższą. Spośród swoich żetonów wybiera się te oznaczone odpowiednimi cyframi i umieszcza na planszy odpowiedzi – żeton z numerem pytania z odpowiedzią o najmniejszej wartości po stronie z minusem, a żeton z numerem pytania z odpowiedzią o największej (w obu przypadkach zdaniem gracza) wartości po stronie z plusem. Za każdą prawidłową odpowiedź otrzymuje się kryształek, a ten, kto na koniec gry ma ich najwięcej, wygrywa. Gra trwa 7 tur.

Ocena
Na pierwszy rzut oka pomyślałam, że będzie to jakaś prosta gra imprezowa. Po rozłożeniu – że jest przeznaczona raczej dla dzieci. Natomiast po rozgrywce – że może i było wesoło, ale…;)

Domyślam się, że miała to być gra oparta częściowo na szacowaniu, a częściowo na wiedzy. Przeważnie jednak sprowadza się do strzelania na ślepo, gdyż trudno wyczuć różnicę między „szerokością podkowy dla pchły w milimetrach” (poważnie, pojawiło się pytanie o to) a tym, „ile milimetrów rocznie rośnie perła”. Podobnie jest w przypadku większości pytań. Wiedzę trzeba by mieć tu bardzo szeroką i dokładną, a zgadywanie na dłuższą metę robi się nudne. Jedyna zaleta? Można dowiedzieć się czegoś ciekawego. Fakt, grało nam się przyjemnie, bardziej jednak dzięki towarzystwu i żartom rzucanym pod adresem niektórych pytań.


No i dlaczego Żyrafometr?! Pewnie po to, żeby jakieś kolorowe obrazki przyciągnęły dzieci, bo poza pudełkiem i grafikami gra nie ma z żyrafami nic wspólnego. Taka zachęta może i mogłaby zadziałać, ale jeśli adresatami mieli być właśnie najmłodsi, to prawie na pewno sobie nie poradzą, a rozrywkę będą czerpać co najwyżej ze zgadywanki.

Podczas rozgrywki rzuciłam: „Wiecie, czego mi tu brakuje?”. Znajomy odpowiedział: „Żeby coś się działo?”. Właściwie to miałam na myśli jakiś znacznik tur, bo gubiliśmy się w liczbie tych już rozegranych, ale cóż… Cokolwiek by nie powiedzieć, utrafił w sedno. :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz