czwartek, 13 kwietnia 2017

Recenzje #7: Bang!

Na rynku gier można znaleźć całe mnóstwo najróżniejszych wersji klasycznej mafii. Karciany Bang! przenosi ją w realia Dzikiego Zachodu. Zawsze chętnie grałam w wariant podstawowy, w którym role zapisywało się na karteczkach, a fabułę wymyślało na bieżąco, dlatego do Banga też podeszłam z entuzjazmem, zwłaszcza że lubię westernowe klimaty. Jakie są moje wrażenia na jego temat? Powiedziałabym, że gra się wystrzałowo ;)

Jak grać?
Bang! jest przeznaczony dla 4-7 graczy. Na czas rozgrywki dzielą się oni na dobrych i złych – rozdaje im się karty ról, wśród których znajdują się szeryf, zastępcy szeryfa, bandyci i renegaci, a także kartę postaci. Osoba, która została szeryfem, ujawnia swoją rolę. Pozostali trzymają je w ukryciu. Każdy z graczy pobiera tyle kart akcji, ile punktów życia ma jego postać. Pozostałe kładzie się na stole, tworząc talię, z której będzie dobierać się następne karty. Od tej pory celem szeryfa i jego zastępców jest wykończenie wszystkich bandytów, celem bandytów – ubicie szeryfa, a celem renegata – pozostanie samemu na polu bitwy. Rozgrywkę zaczyna szeryf.



Na początku swojej tury gracz dobiera dwie karty z talii. Rozróżnia się tu:
  • karty brązowe – karty akcji, jednorazowego użytku,
  • karty niebieskie – efekty specjalne oraz przedmioty.


Każda z nich jest opatrzona grafiką, oznaczającą skutki zagrania (wszystkie grafiki opisano na karcie pomocy). Brązowe karty mają kluczowe znaczenie w rozgrywce. Zazwyczaj ich działanie jest skierowane przeciwko pozostałym jej uczestnikom. Wśród nich znajduje się również tytułowy Bang, oznaczający wymierzony w innego gracza strzał. Warunkiem jego użycia jest posiadanie zasięgu wystarczającego do pokonania dzielącej graczy odległości. Osoby po prawej i lewej stronie tego, kto zagrał Banga, znajdują się w odległości 1 od niego, druga osoba po lewej i druga osoba po prawej – w odległości 2 i tak dalej. Lepszy zasięg zapewniają bronie, które można dociągnąć z talii. Jeśli wymagania dotyczące zasięgu zostają spełnione, cel ataku może się bronić za pomocą karty Pudło lub niektórych niebieskich kart. Gdy Bang okazał się celny, ofiara traci punkt życia.

W trakcie tury można zagrać tylko jednego Banga (chyba że posiadana broń to Volcanic – wówczas liczba Bangów jest nieograniczona) i dowolną liczbę pozostałych kart. Na koniec kolejki można mieć ich na ręce tyle, ile aktualnie punktów życia, a nadmiar należy odrzucić. Gracze rozgrywają kolejno swoje tury, starając się na podstawie zachowania pozostałych wywnioskować, kto może być bandytą bądź renegatem, a kto zastępcą szeryfa. Jeśli mają jakieś podejrzenia, strzelają do potencjalnych wrogów i bronią ewentualnych sojuszników. Gracz, który zginął, ujawnia swoją rolę. Gra kończy się w momencie, gdy któraś z grup – szeryf i jego zastępcy, bandyci lub renegaci – spełnią swój cel.

Ocena
Jak widać, znajdują tu zastosowanie zasady klasycznej mafii, z tą różnicą, że nie ma przerwy na dyskusję o tym, kto może być dobry, a kto zły – w trakcie strzelaniny zwyczajnie brakuje na to czasu ;) Mogłoby się wydawać, że na dłuższą metę rozgrywka robi się monotonna, a gracze tylko strzelają do siebie na ślepo. Jednak dzięki różnorodności kart i dodaniu kilku elementów do mechaniki tak się nie dzieje. Wbrew pozorom tytułowy Bang wcale nie jest najważniejszą kartą w grze, pozostałe również mają swój potencjał. Pozwalają utrudnić życie pewnym graczom i ułatwić je innym, wprowadzając między nimi aktywną interakcję. W dobrym towarzystwie może to dać sporo powodów do śmiechu, jeśli uda się podkopać kogoś w efektywny sposób ;) Nie bez znaczenia są również karty postaci oraz niebieskie karty przedmiotów. Każda postać posiada pewną zdolność specjalną, wykorzystywaną w trakcie rozgrywki, a przedmioty potrafią nieźle namieszać, niejednokrotnie psując plany innych graczy. Nie jest też tak, że strzela się do graczy na oślep. Jeśli na przykład ktoś zaatakuje szeryfa, od razu wiadomo, że jest tym złym i pozostali szybko się go pozbędą… A jeśli ktoś wyłamuje się ze zmasowanego ostrzału delikwenta, który się zdradził, pewnie sam ma coś do ukrycia! Wszystko to razem wzięte sprawia, że Bang! wyróżnia się na tle wielu innych dostępnych na rynku, popularnych w ostatnim czasie wariantów mafii.



Zasady gry są przy tym proste i nikt nie powinien mieć problemu z ich zrozumieniem. Bang! nie wymaga również wielkiego skupienia, a w oczekiwaniu na swoją turę można porozmawiać z innymi, reagując tylko od czasu do czasu na hasło „strzelam do ciebie”. No właśnie – tutaj dla jednych będzie to zaleta, a dla innych wada. Zdarza się bowiem, że runda się przeciąga i samo czekanie na swoją turę jest po prostu nudne. Ocena gry pod tym względem sprowadza się do pytania o to, czego się od niej oczekuje. Na „poważne” wieczory planszówkowe lepiej wybrać coś innego, gdyż Bang! to bardzo lekki tytuł, który sprawdzi się na imprezach i luźnych spotkaniach towarzyskich – w takich przypadkach ta lekkość staje się plusem.

Bez wątpienia Bang! pozostaje ciekawą, wesołą i przyjemną grą. Przegrałam w nią całkiem sporo godzin i nie znudziła mi się, choć czekanie na swoją turę zazwyczaj trwało długo i czasem przestawałam się orientować, co się dzieje na stole. Jako tło podczas spotkań ze znajomymi jest naprawdę fajny i właśnie na takie okazje go Wam polecam.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz